Quantcast
Channel: Spider's Web

Plus uspokaja klientów. Operator jest gotowy na zwiększone obciążenie sieci

0
0

Kolejny z polskich operatorów telefonii komórkowej zareagował na koronawirusa. Plus postanowił swoich klientów uspokoić i obiecał, że ich telefony i internet będą nadal działały, pomimo zwiększonego użycia usług mobilnych. Ma też dla nich niespodziankę.

W wyniku pandemii wirusa Sars-cov-2, który wywołuje chorobę COVID-19, zamknięto szkoły i uczelnie wyższe oraz ośrodki kultury. Do tego wielu Polaków zostało odesłanych do domów, by pracować zdalnie. Wieczorami po pracy wszystkim zaleca się niewychodzenie z domów. To sprawia, że infrastruktura dostawców usług mobilnych oraz internetu jest obciążona ponad miarę.

Plus jednak uspokaja klientów — nadal będą mogli dzwonić i wysłać wiadomości, a internetu z powodu koronawirusa też im nie zabraknie.

Plus w pełni rozumie, że ze względu na zagrożenie płynące z tytułu koronawirusa, który jest zagrożeniem dla całej gospodarki, zmieniają się nasze codzienne nawyki. Ma to bezpośrednie przełożenie na to, jak korzystamy z naszych smartfonów oraz komputerów.

Grupa Cyfrowy Polsat przyznaje, że wzmożony ruch internetowy wynika z wyższej konsumpcji treści multimedialnych. Jako przyczyna zwiększonego obciążenia wskazywana jest również praca zdalna, na którą zdecydowało się wiele firm w obawie przed stworzeniem ogniska epidemii w swoim biurze.

Jak jednak zapewnia Grupa Cyfrowy Polsat, infrastruktura Plusa jest przygotowana „na rosnący ruch głosowy i internetowy”.

Telekom przekonuje, że „zasoby technologiczne Grupy Polsat umożliwiają zachowanie wysokiej jakości świadczonych usług również w sytuacji zwiększonego obciążenia sieci”. W przypadku Netii, która również jest częścią Grupy Cyfrowy Polsat, również podjęto działania mające na celu zapewnienie ciągłości usług.

Przykładowo, kluczowe dla ciągłości i jakości świadczenia usług zespoły (np. Network Operations Center) zostały rozdzielone fizycznie na kilka niezależnych grup, a wiele osób wykonuje swoje zadania zdalnie. Jesteśmy również przygotowani technicznie i organizacyjnie na konieczność pracy zdalnej znacznie większej niż obecnie liczby pracowników — czytamy w komunikacie prasowym firmy Netia

Wystosowaliśmy pytania do pozostałych polskich operatorów infrastrukturalnych o to, jak to wygląda w ich przypadku. Rzecznik prasowy Orange odpowiedział, że ruch w jego sieci zwiększył się „znacząco”, ale nie spodziewa się problemów, ponieważ pomarańczowy telekom był przygotowany na taką ewentualność. Na odpowiedzi Play i T-Mobile nadal czekamy.

Operatorzy nie poprzestają na obietnicach i mają dla klientów niespodzianki.

Orange już wczoraj zapowiedział, że jego klienci abonamentowi oraz prepaidowi otrzymają paczkę danych o wielkości 10 GB. Do tego operator odkodował 40 kanałów w Orange TV. Na podobny krok zdecydował się Play, który udostępnił 40 kanałów swoim klientom w ramach usługi Play Now.

Plus poszedł drogą wytyczoną przez konkurencję. Nie tylko aktywnie dba o to, by jego sieć obsłużyła zwiększony ruch, ale udostępnił klientom również bezpłatnie kolejne kanały w ramach darmowego pakietu Ipla Plus. Obejmuje on teraz oprócz Polsat News HD, Polsat News 2, Polsat Play HD, Superstacja, Polsat Cafe HD także Disney Channel dla dzieci i FOX dla osób starszych.

Warto przy tym nadmienić, że transfer danych w sieci Plus dla użytkowników korzystających z serwisu Ipla jest zwolniony z naliczania opłat.

Abonenci telewizji satelitarnej i kablowej IPTV Cyfrowego Polsatu mogą liczyć natomiast na kanały Polsat Comedy Central Extra, FOX HD i Disney Channel w ramach tzw. otwartego okna. Do tego dochodzą kanały Sundance TV, Paramount Channel HD, AXN i AXN HD, które będą dostępne w otwartym oknie dla abonentów od pakietu Rodzinnego HD.

Na tym zresztą nie koniec. W przypadku pakietu Familijnego HD dojdzie otwarty dostęp do kanału Epic Drama. Z kolei abonenci pakietu Familijnego Max HD otrzymają kanały AXN Black, AXN White oraz AXN Spin.



Plus uspokaja klientów. Operator jest gotowy na zwiększone obciążenie sieci

Wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego. W galeriach handlowych otwarte tylko apteki i sklepy spożywcze

0
0

Polska przywraca granice i nie będzie wpuszczać do kraju cudzoziemców. Ograniczone zostanie też działanie galerii handlowych i restauracji, ale sklepy pozostaną otwarte.

Odbyła się właśnie konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego, który wyjaśnił, jakie dalsze kroki podejmie nasz kraj w obliczu pandemii koronawirusa Sars-Cov-2 wywołującego chorobę COVID-19. Wprowadzony został właśnie stan zagrożenia epidemicznego.

Polska uszczelnia granice przez koronawirusa

Nasz kraj chce ograniczyć liczbę nowych przypadków zarażeń koronawirusem. W tym celu przywrócone zostają kontrole na wszystkich granicach, w tym tych w ramach Unii Europejskiej. Z początku na 10 dni, z możliwością przedłużenia o kolejne 2 tygodnie i o kolejny miesiąc, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Rząd zdecydował przy tym, że przez ten czas cudzoziemcy nie będą wpuszczani do naszego kraju w ogóle. Z kolei Polacy, którzy wracają do Polski, będą teraz poddawani obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie. Mimo to przepływ towarów z innych państw nadal będzie możliwy.

Aby wirus się nie rozprzestrzeniał, zawieszone zostają też zagraniczne połączenia lotnicze i kolejowe.

Od niedzieli nie będą realizowane loty oraz przejazdy koleją poza granice Polski. Ruch wewnątrzkrajowy będzie realizowany normalnie, ale ograniczony zostanie ruch samochodowy na granicach. Będzie znacznie bardziej kontrolowany.

Ograniczona zostanie również działalność galerii handlowych. Sklepy, drogerie, pralnie i banki będą otwarte, ale w całym kraju zamknięte zostaną, i to już w nocy z piątku na sobotę, restauracje, puby i inne knajpy. Będą mogły jednak dalej dowozić jedzenie.

Zgromadzenia publicznie nie mogą zaś przekroczyć 50 osób.

Dotyczy to także mszy świętych. Aby uniknąć niepotrzebnych infekcji, które mogłyby mieć miejsce podczas nabożeństw, obrządki religijne będą teraz transmitowane w telewizji.

Premier podkreśla, że to wszystko nie były decyzje spontaniczne i emocjonalne, tylko strategiczne. Podjęte kroki konsultowano z ekspertami, by Polacy, podobnie jak Czesi i Słowacy, byli w czołówce państw europejskich podejmujących takie decyzje, by nie dopuścić do zwiększenia się liczby infekcji tak jak to miało miejsce we Włoszech, Hiszpanii i Niemczech.

Mateusz Morawiecki zaznaczył, że na razie nie mamy tylu przypadków zachorowań co nasi zachodni sąsiedzi i jest szansa, że uda się utrzymać ich liczbę na niskim poziomie. To właśnie w tym celu wprowadzane są obostrzenia tego typu. Premier zauważył przy tym, że w naszym demokratycznym państwie nie da się stosować takich metod jak w niektórych krajach azjatyckich.



Wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego. W galeriach handlowych otwarte tylko apteki i sklepy spożywcze

Istotne nowości w windowsowym Twoim telefonie. Wspólny Schowek i oszczędzanie energii

0
0

windows 10 twój telefon przeklejanie jak wyłączyć ekran

Testowa wersja systemowej aplikacji Twój telefon doczekała się dwóch ciekawych funkcji. Pierwsza pozwala na łatwe wycinanie, kopiowanie i wklejanie treści pomiędzy telefonem a komputerem. Druga sprawi, że twój smartfon będzie zużywał mniej energii.

Systemowa aplikacja Twój telefon w Windowsie 10 to chyba najdynamiczniej rozwijany przez Microsoft moduł z tych widocznych dla użytkownika. Nic dziwnego: jest zaskakująco funkcjonalna i przydatna. Co prawda z przyczyn niezależnych jej atuty mogą docenić tylko użytkownicy telefonów z Androidem, ale tych atutów jest bardzo wiele.

Już dziś aplikacja pozwala na sparowanie komputera z naszym telefonem, dzięki czemu na komputerze możemy:

  • Wysyłać i odbierać SMS-y, MMS-y
  • Kopiować zdjęcia z telefonu
  • Odbierać i nawiązywać rozmowy głosowe
  • Strumieniować na komputer obraz z wyświetlacza telefonu
  • Odbierać powiadomienia z telefonu i na nie reagować w systemowym Centrum akcji

A już niedługo Twój telefon pozwoli na synchronizację Schowka i poprawi działanie strumieniowania obrazu.

Microsoft przy okazji udostępnienia nowej testowej wersji Windowsa 10 w programie Windows Insider (zmiany w tej kompilacji są drobne, dotyczą lepszego interfejsu do panelu interfejsu do sterowania systemem za pomocą ruchów gałek ocznych i kilka pomniejszych drobiazgów) zapowiedział też testy nowej wersji aplikacji Twój telefon, która już bardzo niedługo trafi do zwykłych użytkowników.

windows 10 twój telefon przeklejanie jak wyłączyć ekran

Pierwsza z nowości dotyczy działania funkcji strumieniowania ekranu na nasz komputer. Do tej pory działało to tak, że komputer w pełni replikował to, co się dzieje na telefonie. Innymi słowy, jeżeli z poziomu komputera uruchamiamy jakąś aplikację z Androida, to telefon rozświetli swój wyświetlacz i ją włączy. Ciągła praca wyświetlacza skraca czas pracy na akumulatorze – na szczęście od nowej wersji będzie można pracować przy wyłączonym wyświetlaczu telefonu.

windows 10 twój telefon przeklejanie jak wyłączyć ekran

Drugą z nowości jest wspólny Schowek dla obu urządzeń. Do tej pory by móc przeklejać treści z jednego urządzenia na drugie musieliśmy w telefonie korzystać z klawiatury SwiftKey – i tylko skopiowane z jej poziomu treści możliwe były do wklejenia na innym urządzeniu. Wraz z nową wersją taki pośrednik staje się zbędny, a Windows 10 zyskuje dostęp do systemowego schowka telefonu. Niestety, na razie funkcja ta zadziała wyłącznie z telefonami Galaxy S20 i Galaxy Z Flip. Lista modeli ma się jednak powiększać.

Wraz z nową wersją aplikacja Twój telefon zyskuje też obsługę formatu RCS. Żaden operator w Polsce jeszcze go nie oferuje, ale RCS w przyszłości ma zastąpić SMS-y i MMS-y. Dobrze wiedzieć, że aplikacja jest już na to gotowa.



Istotne nowości w windowsowym Twoim telefonie. Wspólny Schowek i oszczędzanie energii

Nic dziwnego, że już 2 mln ludzi opłaca w Plusie kilka rachunków na umowie typu smartDOM. Polacy umieją liczyć

0
0

Z programu smartDOM korzysta już ponad 2 mln klientów. Nic w tym dziwnego, bo pakiety konwergentne to typowa sytuacja win-win.

Operatorzy uwielbiają umowy konwergentne i to z kilku powodów. Jest mniejsze prawdopodobieństwo, że klienci, którzy nie lubią przepłacać i rozliczają się za kilka usług, często dla całej rodziny, uciekną do konkurencji. Znacznie łatwiej jest ich też namówić na dobranie kolejnych, jeśli i tak już robi przelew co miesiąc na jedno konto za kilka innych.

plus smartdom cyfrowy polsat

Dowody na to, że konwergencja w świecie telekomunikacji faktycznie działa, widać w wynikach finansowych tych telekomów, które postawiły na usługi łączone w pakietach. Ze wzrostem liczby klientów abonamentowych, którzy opłacają co najmniej dwie umowy, idą w parze większe przychody i to pomimo oferowania zniżek za każdy kolejny abonament.

Ze względu na zniżki klienci uwielbiają łączone oferty w Plusie i Cyfrowym Polsacie.

Abonenci sieci Plus oraz Cyfrowego Polsatu w ramach programu smartDOM mogą korzystać ze zniżek do umów, które w przeciwnym razie i tak dobieraliby oddzielnie. W skali roku przy oszczędności 10 zł miesięcznie za dołączenie kolejnej usługi można zaoszczędzić 120 zł. Każda kolejna umowa  u tych operatorów zwiększa tę kwotę.

Warto przy tym nadmienić, że smartDOM nie jest już w zasadzie nowym programem. Pierwsi klienci Grupy Cyfrowy Polsat zaczęli łączyć usługi rachunku już 18 lutego 2014 r. i robią to nadal. Od tego czasu propozycja polskich firm, reklamowana hasłem „oszczędzanie przez dodawanie” stała się „największym w Polsce programem oferującym usługi łączone dla domu i rodziny”.

smaartdom plus cyfrowy polsat

Wcale nie dziwi, że aż 2 mln klientów Grupy Cyfrowy Polsat podpisało umowę konwergentną. Przypada na nich w dodatku już ponad 6 mln usług, co oznacza, że jeden klient średnio wykupuje u tego samego operatora aż 3 abonamenty.

Osoby, które się na tego typu formę rozliczeń zdecydowały, oszczędzają z grubsza po 10 zł miesięcznie od każdej dodatkowej usługi. Przekłada się to na 240 zł rocznie oszczędności na czymś, co zapewne i tak by wykupili.

smartDOM to typowa sytuacja win-win

Operator zyskuje lojalność klientów, którzy wydają więcej pieniędzy i rzadziej uciekają do konkurencji, a klienci płacą mniej za de facto to samo, co i tak by opłacali u tego bądź innego operatora. Grupa Cyfrowy Polsat uznała zaś, że skoro program smartDOM jest aż tak dużym sukcesem, to z okazji przebicia progu 2 mln klientów zaoferował tymże abonentom dodatkowe bonusy.

smartdom liczba klientów

Dla osoby, która okazała się dwumilionowym klientem, przygotowano liczne nagrody rzeczowe oraz dostęp do pakietu usług na rok. Pozostali klienci mogli zaś liczyć na prezenty i niespodzianki, o których byli informowani drogą SMS-ową. Oprócz tego, co środę mogli uzyskać dostęp na miesiąc do pakietów premium w należącym do Grupy serwisie rozrywki internetowe IPLA.

Plus i Cyfrowy Polsat mają nadzieję, że smartDOM przekona do siebie jeszcze więcej osób.

Potencjał na wzrost jest przy tym całkiem spory — i to nie tylko ze względu na to, że operator może pozyskać klientów od pozostałych telekomów i innych dostawców usług. Chętnych może szukać wśród dotychczasowych klientów, bo chociaż już teraz z programusmartDOM korzysta więcej niż co trzeci klient Grupy, to tym samym prawie dwie trzecie z nich ma wyłącznie jedną umowę.

Każda osoba, która ma tylko jedną usługę, może teraz potencjalnie dobrać kolejną w zamian za zniżkę i dotyczy to wszystkich grup wiekowych odbiorców. Już teraz program smartDOM ma klientów liczących sobie od 18 do aż 99 lat. Najwięcej osób decyduje się na usługi konwergentne w segmencie pomiędzy 31 a 50 rokiem życia. Można rozsądnie założyć, że są to głowy rodzin z dziećmi.

Ile można zaoszczędzić na programie smartDOM?

Rekordzista wykupuje od operatora 9 usług i oszczędza dzięki rabatom 125 zł miesięcznie, a więc skali roku jego oszczędności sięgnęły 1500 zł. Wszystko dlatego, że oferta operatora jest naprawdę bogata. Z początku dostępne były jedynie trzy podstawowe usługi, czyli telewizja, internet i telefon, a teraz ramach programu smartDOM można wykupić abonament na:

  • telewizję satelitarną;
  • telewizję kablową IPTV;
  • naziemną telewizję cyfrową;
  • internet mobilny i domowy LTE;
  • Plus Światłowód;
  • Plus Abonament / Plus MIX;
  • telefon stacjonarny;
  • ubezpieczenia;
  • gaz;
  • monitoring.

Rabat za dokupienie każdej dodatkowej usługi telewizyjnej lub telekomunikacyjnej wynosi 10 zł miesięcznie na cały okres trwania umowy. Z dokupieniem kolejnej nie trzeba też czekać, aż skończą się poprzednie — nową usługę można dodać w dowolnym momencie. Operator zaś tych zniżek chętnie udzieli, bo wie, że w długoterminowym ujęciu zyskają na tym wszyscy.

Warto przy tym nadmienić, że oprócz programu smartDOM w ramach sieci Plus funkcjonuje również program smartFIRMA. To analogiczne do konsumenckiej wersji rozwiązanie przeznaczone dla osób, które prowadzą własną działalność gospodarczą. Również i w tym przypadku można liczyć na rabaty w zamian za łączenie wybranych usług — w tym przypadku firmowym.

*Materiał powstał przy współpracy z siecią Plus



Nic dziwnego, że już 2 mln ludzi opłaca w Plusie kilka rachunków na umowie typu smartDOM. Polacy umieją liczyć

Historia tej tragedii zmieniła psychologię. 56 lat temu zamordowano Kitty Genovese

0
0

W połowie lat 60. Nowym Jorkiem wstrząsnęła tragedia, która rzuciła cień na całe miasto. Historia brutalnego morderstwa młodej dziewczyny była tak wstrząsająca, że przez lata inspirowała działania polityków, teksty publicystów i eksperymenty psychologów. Historia, która w swoich kluczowych elementach okazała się fake newsem, zmieniła rzeczywistość i to nie tylko amerykańską.

Przez ponad pół godziny 38 szanowanych, przestrzegających prawa obywateli w Queens obserwowało zabójcę śledzącego i dżgającego kobietę w trzech oddzielnych atakach w Kew Gardens – zaczyna się jeden z najważniejszych fake newsów w dziejach amerykańskiego dziennikarstwa.

Śmierć Catherine „Kitty” Genovese i apatia mieszkańców Nowego Jorku.

13 Marca 1964 r. Kitty Genovese zostaje brutalnie zamordowana. Według opisującego tę historię Abe'a Rosenthala, choć jej powolną, trwającą pół godziny tragedię obserwowało niemal 40 świadków, wszyscy pozostali bierni. Tematem przewodnim artykułu, który wstrząsnął całym narodem, była apatia.

Ludzie zastanawiali się, jak to możliwe - nie samo morderstwo, ale ten przerażający brak reakcji świadków. Obarczano winą telewizję, pokazującą coraz brutalniejsze sceny, winiono duże miasta, w których ludzie żyli obok siebie, ale nie tworzyli wspólnoty, wskazywano na sam Nowy Jork, jako miasto przemocy. Opowieść o śmierci Kitty stała się opowieścią o zobojętnieniu, o braku reakcji, o dehumanizacji społeczeństwa ogarniętego apatią.

Opowieścią, która od samego początku byłą fałszywa.

Kto uratuje damę w opałach? A samego siebie?

Bibb Latane i John M. Darley nie wierzyli w tę narrację. Psychologowie postanowili zaprojektować eksperyment, który miał zbadać, czy za biernością świadków zabójstwa Kitty rzeczywiście stała niezwykła apatia nowojorczyków. Judy Rodin, wtedy studentka psychologii na Columbia University, rekrutowała swoich uniwersyteckich kolegów do eksperymentu. Prowadziła ich do gmachu wydziału matematyki, w którym miały odbywać się badania, i prosiła o wypełnienie przygotowanych kwestionariuszy. Gdy badani zaznaczali odpowiednie kratki na kartkach, ona sama szła do pokoju obok, w którym rozpoczynał się mały dramat zainscenizowany przez badaczy. Rodin mówiła do siebie, że musi zdjąć książkę z półki. Słychać było, że podjeżdża krzesłem do szafy i wchodzi na nie. Nagle do uszu badanych dobiegał głośny rumor i krzyk, który sugerował, że dziewczyna spadła. Brzmiało to paskudnie, za parawanem doszło właśnie do potencjalnie poważnego wypadki.

Eksperyment powtórzono kilkakrotnie – jego wynik nie pozostawiał złudzeń. Kluczowe dla reakcji na potencjalny wypadek było to, czy badani siedzieli w pokoju sami, czy byli tam z innymi. W pierwszym wypadku znacznie częściej ktoś szedł sprawdzić, czy nic się dziewczynie nie stało.

Nie chodziło tu jednak o egoizm świadków rzekomego wypadku. Podobne reakcje badacze zaobserwowali w innych eksperymentach, modyfikujących trochę podstawowy scenariusz. Ich uczestnicy zdradzali tę samą niechęć do reakcji w grupie, gdy chodziło o ich własne bezpieczeństwo. W jednym z bardziej znanych wariantów tego eksperymentu w pokoju, w którym przebywali badaniu, zaczął pojawiać się dym. Jeśli badani byli w pomieszczeniu sami, zwykle wychodzili z niego w poszukiwaniu osoby, której mogliby zgłosić niepokojące zdarzenie, jeśli jednak towarzyszył im ktoś, kto dymem się nie przejmował, zwykle nie reagowali, nawet gdy dym wypełniał dużą część pokoju.

Konkluzja z tych i podobnych doświadczeń przeczyła zdrowemu rozsądkowi - wynikało z niej, że im więcej świadków kryzysowego zdarzenia jest na miejscu, tym mniejsza jest szansa na to, że ktoś na nie odpowiednio zareaguje.

Po wielu latach historia Kitty brzmi już inaczej.

Bill Genovese, brat Kitty, nie mogąc pogodzić się z historią opisywaną przez gazetę, zaczął na własną rękę sprawdzać, co działo się tragicznej nocy w Queens. Prawda bardzo odbiegała od tego, co dziennikarzom przekazała policja.

Nie było trzech ataków na Kitty, były dwa. Tylko jeden miał miejsce na ulicy, gdzie mogli go widzieć potencjalni świadkowie, była jednak noc, więc większość z nich spała. Nieprawdą jest też, że nikt nie interweniował. Winston Moseley, zabójca Kitty, uciekł w pierwszej chwili po tym, jak ktoś krzyknął z okna, żeby zostawił dziewczynę w spokoju. Dopiero później wrócił dokonać dzieła. Część ówczesnych mieszkańców tamtych domów twierdzi też, że dzwoniła na policję – z danych wynika jednak, że funkcjonariusze dostali tego dnia tylko jeden telefon i to dopiero po tym, gdy Kitty już nie żyła, a sprawcy dawno już nie było na miejscu zdarzenia. Nie musi to znaczyć, że świadkowie mijają się z prawdą - w latach 60. nie zapisywano zgłoszeń tak skrupulatnie jak dziś.

Najważniejsze jednak jest to, że Kitty przyszedł ktoś z pomocą. Sophia Farrar, jej sąsiadka, gdy dowiedziała się, że dziewczynę zaatakowano, zbiegłą ją odnaleźć. Kitty jeszcze wtedy żyła i choć na ratunek było już za późno, dziewczyna zmarła trzymana w ramionach przez przyjaciółkę.

Choć historia Kitty w wielu miejscach nie była prawdziwa, wnioski, które z niej wyciągnięto, posunęły na przód psychologię.

Po latach wiemy, że historia Kitty okazała się w dużej mierze koloryzowana. Druzgoczące zdanie o 38 świadkach, na oczach których przez pół godziny mordowano młodą dziewczynę, pozostanie w annałach dziennikarstwa jako przykład tego, że nawet sam szef policji nie jest doskonałym źródłem informacji. Jednak, mimo że fałszywa, główna przesłanka tej historii, zainspirowała serię eksperymentów, z których wnioski do dziś pozostają aktualne.



Historia tej tragedii zmieniła psychologię. 56 lat temu zamordowano Kitty Genovese

Microsoft kończy rozwój Visual Basic. To koniec ważnej epoki

0
0

Dla ludzi z mojego pokolenia zajmujących się informatyką, język BASIC był pierwszym kontaktem z programowaniem. Zadecydował o tym fakt, że do domowych komputerów ośmiobitowych był on dołączony systemowo.

Oczywiście wielu z nas później poznawało kolejne języki: modny był uważany wtedy za mający przyszłość Pascal. Ci, których interesowało wyciągnięcie z maszyny jak najwięcej, uczyli się assemblera. Jednak to BASIC i nieśmiertelne 10 PRINT "HELLO WORLD" było tym, co wielu z nas przyciągnęło do programowania.

BASIC (ang. Beginner's All-Purpose Symbolic Instruction Code) był jednak na tyle nośnym językiem, że w 1991 r. Microsoft postanowił stworzyć dla niego nowoczesne jak na tamte czasy IDE i stworzył Visual Basic.

To właśnie w Visual Basic lub w Delphi, drugim pretendencie do pecetowego tronu, powstawała większość biznesowych aplikacji na komputery z Windows w latach 90. Łatwość tworzenia formularzy Windows, podłączenia się do baz danych, tworzenia raportów - to wszystko zadecydowało o szerokich zastosowaniach biznesowych.

Visual Basic już na początku XXI wieku nosił znamiona archaizmu. Programiści zaczynali mieć dostęp do o wiele lepszych, obiektowych narzędzi, oferujących większe możliwości. Za Visual Basic stały jednak dwie niezaprzeczalne zalety:

  • Ilość kodu już napisanego i używanego w firmach
  • Wsparcie Microsoftu przy budowaniu kolejnych wersji ich Visual Studio

To właśnie dzięki temu wsparciu Visual Basic przetrwał tak długo. Gdy Microsoft na początku XXI wieku stworzył platformę .NET, „pociągnął” Visual Basic ze sobą. Od tamtego czasu, mimo że większość programistów zainteresownych .NET nauczyła się o wiele lepszego C#, przedstawiano Visual Basic (czasami skrócanego jako VB.NET) jako równorzędne rozwiązanie.

Rzeczywiście, przez wiele lat uparcie ciągnięto za sobą wsparcie dla tego języka. Nawet dziś, gdy używamy najnowocześniejszego multiplatformowego frameworku .NET Core, możemy wydać polecenie:

dotnet new console -lang VB

I... otrzymać rozwiązanie napisane w Visual Basic dla .NET, w którym możemy nawet stworzyć nowoczesne rozwiązania webowe. Czy wiele osób tego używało? Wątpię.

Już w 2017 r. Microsoft zaczął sygnalizować koniec wspólnego rozwoju C# i VB. Nowe rozwiązania miały się pojawiać jedynie w C#, podczas gdy VB miał otrzymywać jedynie bieżące wsparcie.

W tym tygodniu miłośnicy Visual Basic otrzymali kolejne ostrzeżenie, sugerujące, że może czas zacząć migrować swoją bazę kodu na coś nowocześniejszego. We wpisie na blogu developerskim zespół .NET zapowiedział co prawda wsparcie dla Visual Basic w nadchodzącej wersji 5.0, ale też wspomniał między innymi ważnymi ogłoszeniami:

Od tej chwili nie planujemy rozwijania Visual Basic jako języka. Będziemy wspierać jego stabilność z bieżącymi wersjami bibliotek .NET, ale przyszłe funkcje w .NET Core mogą nie być odzwierciedlone w Visual Basic.

To jest koniec pewnej ważnej epoki. BASIC, a potem Visual Basic, przeszedł długą drogę i przeżył kilka informatycznych epok. Czas dać mu odpocząć.



Microsoft kończy rozwój Visual Basic. To koniec ważnej epoki

Lekarz zarażony koronawirusem pokazuje, jak w praktyce wygląda ta choroba

0
0

Pandemia w połączeniu z mediami społecznościowymi potrafi wygenerować bardzo interesujące treści. Na przykład relację na żywo prowadzoną przez lekarza, który zaraził się koronawirusem.

Yale Chung Chen to lekarz jednego ze szpitali w Madrycie, u którego w zeszłym tygodniu wykryto obecność SARS-CoV-2. W związku z tym Chen został objęty kwarantanną domową, jednak zamiast zakopać się pod kołdrą, postanowił prowadzić dziennik choroby i codziennie informować Twittera o swoim stanie zdrowia.

Koronawirus - dziennik choroby

https://twitter.com/yaletung/status/1236970053515575297

Jak zapewne się domyślacie, konto prowadzone przez lekarza zarażonego koronawirusem, który dzieli się postępami choroby z całym światem oferując dodatkowo specjalistyczną wiedzę w tym temacie, bardzo szybko zyskało tysiące nowych obserwujących.

Osobiście bardzo doceniam ten pomysł. Relacja lekarza na pewno w jakimś stopniu uspokaja opinię publiczną - w jego przypadku choroba przebiega dość łagodnie, bez występowania duszności ani innych objawów, które kwalifikowałyby go do przyjęcia do szpitala.

https://twitter.com/yaletung/status/1237688008444391425

Epidemiolodzy zaznaczają, że większość przypadków zachorowań na COVID-19 (czyli chorobę wywoływaną przez SARS-CoV-2) przebiega mniej więcej w ten sposób, co powinno nieco uspokoić opinię publiczną, która panikuje w najlepsze i szturmuje supermarkety (narażając się na zarażenie koronawirusem w długich kolejkach do kasy).

Polecam więc obserwować konto @yaletung. Najbardziej jestem ciekaw, po jakim czasie autor odzyska pełnię sił i czy jego organizm wykształci na tyle silną odporność na wirusa, żeby ewentualne ponowne zarażenie się nim nie doszło do skutku.

https://twitter.com/yaletung/status/1238369049039515649

A w międzyczasie zapraszam do obserwowania. Skoro mamy nie ruszać się z domu, trzeba znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcia. Do akcji włączyli się też inni lekarze, których relacje można obserwować, śledząc hashtag #mycoviddiary. Polecam też konto The Corona Diary.



Lekarz zarażony koronawirusem pokazuje, jak w praktyce wygląda ta choroba

Bill Gates odchodzi z zarządu Microsoftu. Ma inne plany

0
0

bill gates microsoft odchodzi

Współzałożyciel Microsoftu i jego były prezes zrywa niemal wszystkie formalne więzy ze swoją firmą. Bill Gates pozostanie doradcą bieżącego prezesa, Satyi Nadelli. W całości chce jednak poświęcić się pracy swojej fundacji.

Microsoft poinformował minionej nocy, że Bill Gates nie jest już częścią jego zarządu. Multimiliarder który wspólnie z Paulem Allenem założył firmę uzasadnia swoją decyzję chęcią skupienia się na działalności charytatywnej. Gates był również członkiem zarządu holdingu Berkshire Hathaway i z tej funkcji również zrezygnował.

Były prezes Microsoftu nie zrywa jednak wszelkich formalnych związków ze swoją firmą. Nadal pełni rolę doradcy ds. technologii Satyi Nadelli, aktualnego prezesa giganta z Redmond. Zarząd Microsoftu składa się od dziś z 12 osób. W oficjalnym komunikacie nie poinformowano czy planowane jest poszerzenie jego składu osobowego.

Bill Gates stracił serce do Microsoftu już dawno.

Sam ustąpił z funkcji prezesa, co planował od dłuższego czasu. Gatesa nastawienie do Microsoftu, co potwierdza zarówno sam zainteresowany jak i osoby z jego otoczenia, zmienił słynny proces antymonopolowy dotyczący nielegalnego wykorzystywania ówczesnej dominującej pozycji Windowsa na rynku do niszczenia konkurencji Internet Explorera. Miliarderowi najwyraźniej przestało się podobać jego stanowisko gdy poznał jego mniej przyjemne strony od pasma nieustających sukcesów.

Bill Gates jest dziś kreowany przez niektórych jako technologiczny wizjoner. Jego duża umiejętność programowania bez wątpienia bardzo mu pomogła w odpowiednim kierowaniu Microsoftem i podejmowaniu decyzji technologicznie słusznych, jednak źródło jego sukcesu tkwiło bardziej w przebiegłości oraz niezwykłej zręczności biznesowej.

Jeśli ktoś kazałby nam wskazać jeden konkretny moment w historii Microsoftu, który zdecydował o jego trwającym do dziś spektakularnym sukcesie, nie byłaby to premiera przełomowego produktu.

Bo bez żadnej wątpliwości należałoby wskazać przebiegłość Billa Gatesa przy okazji negocjowania umowy z IBM-em. Nie tylko same negocjacje są bardzo ciekawą historią do śledzenia – polecę przy okazji nasz szerszy materiał o Billu Gatesie – to skutek doprowadził niemalże do monopolu Microsoftu na rynku konsumenckiego i firmowego oprogramowania operacyjnego.

Domowo-biurowy komputer IBM PC z systemem operacyjnym Microsoft MS-DOS miał bowiem być bardzo przystępny cenowo, a więc zbudowany z powszechnie dostępnych komponentów. A Gates postarał się o to, by MS-DOS nie był produktem na wyłączność dla IBM-a. IBM PC faktycznie był bardzo prokliencki. Jego architektura była na tyle otwarta, że jej własnoręczne odtworzenie po samodzielnych zakupach w sklepie z elektroniką nie było zadaniem przesadnie trudnym.

Bill Gates odpowiada na pytania: AMA na Reddicie

Jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać tak zwane klony IBM PC. Komputery równie tanie i użyteczne co oryginał i… pozbawione systemu operacyjnego. MS-DOS siłą rzeczy był w pełni zgodny z tymi klonami i w zasadzie każdy nowy sprzedany IBM PC lub jego klon oznaczał kolejną sztukę sprzedanego MS-DOS-a.

Piastując funkcję prezesa również nie był dobrym duszkiem firmy. Pracownicy Microsoftu określali go jako wycofanego introwertyka, który nie przyjmował porażek do wiadomości. Nie był despotą takim, jak szefujący Apple’em Steve Jobs. Potrafił jednak milczeć przez całe spotkanie ze swoimi menadżerami, by spuentować dopiero na sam koniec ich wysiłki i wielotygodniową pracę jako skończony debilizm. Choć nie był odporny na argumenty i nie uważał się za nieomylnego – jeżeli dany menadżer lub programista po byciu zjechanym od góry na dół potrafił się wybronić kontrargumentami, Gates słuchał. I dawał się przekonywać.

Bill Gates odnalazł się w filantropii. Wspólnie z małżonką skutecznie zmieniają świat na lepsze.

bill gates sylwetka

Fundacja prowadzi cztery wielkie programy: Global Development Program, Global Health Program, U.S. Program oraz Global Policy & Advocacy Division. To druga największa organizacja tego typu pochodzenia amerykańskiego, która zdążyła już zapewnić pomoc różnym inicjatywom w wartości szacowanej na ponad 30 mld dol. W szczególności zainteresowana jest rozwojem GMO w rolnictwie, takimi jak złoty ryż, będący remedium na niedobory witaminy A wśród ludności krajów trzeciego świata. Przeznacza też wiele środków na rozwój urządzeń sanitarnych, starając się zwalczyć problem z dostępem do czystej wody w krajach rozwijających się. Fundacja wspiera też wiele innych inicjatyw, w tym UNICEF.

Gates chętnie też wydaje pieniądze na cele dobroczynne, które nie są związane z działalnością Bill & Melinda Gates Foundation. Jego dofinansowania przeróżnych placówek edukacyjnych – od szkół średnich po wyższe – szacowane są na setki milionów dolarów. Inwestuje też prywatnie w startupy walczące z chorobą Alzheimera.

Fundacja Gatesów przekazała już 100 mln dol. na walkę z koronawirusem, a konkretniej na stworzenie szczepionki przeciwko wirusowi. 20 mln dol z tej kwoty trafi do organizacji amerykańskich. Kolejne 20 mln do krajów Azji południowej i Afryki, gdzie zdaniem fundacji choroba będzie rozprzestrzeniać się szybciej z uwagi na gorszy dostęp do środków higieny osobistej i bieżącej wody. Pozostała część kwoty trafi do Chin i pozostałych krajów objętych epidemią.



Bill Gates odchodzi z zarządu Microsoftu. Ma inne plany

Pixel 5 wróci do korzeni? Ma być dużo tańszy, jak niegdyś telefony Nexus

0
0

Z analizy kodu nowego Androida udało się wyciągnąć pierwsze informacje na temat nowych telefonów Google’a. Pixele 5 mają mieć potencjalnie świetny aparat i… relatywnie tani procesor.

Zanim Google w pełni zaangażował się w produkcję własnych telefonów – mowa o linii Pixel – projektował je wspólnie ze swoimi partnerami sprzętowymi, takimi jak LG, Samsung czy Huawei. Podobnie jak Pixele, telefony Nexus pracowały pod kontrolą najczystszej i najnowszej odmiany Androida. Jednak w przeciwieństwie do Pixeli, Nexusy były dość tanie, oferując rewelacyjną relację możliwości do ceny.

Pixele są z kolei bardzo drogimi sztandarowymi telefonami i coś nadal nie mogą odnieść równie spektakularnego sukcesu, co iPhone czy Galaxy S. Mają wierną społeczność lojalnych fanów i entuzjastów, ale dopiero wprowadzenie linii Pixel xa, czyli tańszych odmian sztandarowych modeli, istotnie pomogło w liczbie sprzedawanych egzemplarzy. Wyraźnie dało to Google’owi do myślenia.

Google Pixel 5 – co wiemy?

Analiza kodu źródłowego aplikacji Google Aparat, o czym donosi 9to5Google, wykazała, że na linię Pixel 5 składać się będą dwa telefony o nazwach tymczasowych bramble i redfin. Oba będą zawierać w swoim aparacie moduł telefoto, czego mogliśmy się spodziewać z uwagi na jego obecność w Pixelu 4.

Nazwy bramble i redfin pojawiają się również w kodzie źródłowym systemu AOSP (Android Open Source Project). Urządzenia te pracują pod kontrolą układu Snapdragon 765G, który jest o około 30 proc. mniej wydajny od sztandarowego Snapragona 865. Bo tak, okazuje się, że nawet sztandarowy Pixel 5 będzie korzystał z tańszego procesora. Snapdragon 765G to następca Snapdragona 730, wykorzystanego w Pixelu 4a.

To rodzi nadzieję, że telefon będzie przynajmniej o kilkaset złotych tańszy przy zachowaniu wszystkich lub większości pozostałych udogodnień. Oby. Bo nie ukrywam, że za linią Nexus dość tęsknię.



Pixel 5 wróci do korzeni? Ma być dużo tańszy, jak niegdyś telefony Nexus

Jedni wchodzą do domu udając ratowników. Drudzy wysyłają linki. Oszuści wykorzystują koronawirusa

0
0

koronawirus spam scam złodzieje

Zaczęło się. W naszych skrzynkach mailowych lądują porady, dostajemy SMS-y z dziwnymi linkami na temat koronawirusa. Nie brakuje też i groźniejszych incydentów: podszywających się pod funkcjonariuszy państwowych złodziei.

Z nieukrywanym żalem i obrzydzeniem spieszymy donosić, że już pierwsze jednostki wykoncypowały jak nieuczciwie dorobić się na trwającym globalnym kryzysie. Niestety, zamiast doceniać tymczasową solidarność i wzajemnie się wspierać musimy zachować szczególną czujność i ostrożność. I stosować zasadę ograniczonego zaufania.

https://twitter.com/SantanderBankPL/status/1238770613214490625?s=20

Cyberprzestępcy już zaczęli wykorzystywać nasze obawy przed epidemią koronawirusa i wzmogli swoją aktywność. Podszywając się pod instytucje bankowe, usługowe czy nawet rządowe w SMS-ach i mailach nakłaniają nas do otwarcia jakiegoś pliku czy hiperłącza, gdzie zamiast lub oprócz poszukiwanej informacji drzemie złośliwe oprogramowanie lub fałszywy panel logowania.

Internetowi rabusie wykorzystują też nasze duże zainteresowanie kupowaniem towarów na zapas. Podszywają się pod sklepy oferując nam fałszywe bony rabatowe. -Podszywanie się pod popularne sklepy to technika, z której cyberprzestępcy korzystają już od wielu lat. W przeszłości w podobnych kampaniach posługiwali się między innymi markami Biedronka i Kaufland, choć równie dobrze może się tam pojawić logo każdej innej sieci – tłumaczy nam Kamil Sadkowski z Eseta, firmy zajmującej się tworzeniem rozwiązań do ochrony danych..

Dokładnie sprawdzajmy domeny witryn do których jesteśmy odsyłani, dbajmy o aktualność naszego oprogramowania i nie dajmy się ponieść strachowi.

Złodzieje bywają i bardziej bezczelni. Ich narzędzia to nie tylko spam i phishing. Wykorzystują koronawirusa by nachodzić naiwne starsze osoby.

Ostrzega przed tym chociażby portal Nasze Miasto. Oszuści podają się za lekarzy, uzdrowicieli czy wręcz pracowników Ministerstwa, odwiedzając przestraszone starsze osoby i oferując swoją pomoc lub tłumacząc konieczność wejścia do mieszkania procedurami sanitarnymi. Rzeczywistym celem jest odwrócenie uwagi lokatora i kradzież kosztowności.

Zachowujmy szczególną ostrożność i pamiętajmy, że pracownik służb ma obowiązek się przed nami wylegitymować stosownym dokumentem.



Jedni wchodzą do domu udając ratowników. Drudzy wysyłają linki. Oszuści wykorzystują koronawirusa